„Waka Waka” to nie jest.
Po rocznym opóźnieniu spowodowanym przez pandemię COVID-19 w 11 miastach Europy odbędą się Mistrzostwa Europy w piłce nożnej Euro 2020, które pomimo zmiany daty nie zmieniły swojej nazwy. Reprezentacja Polski rozegra mecze grupowe z Słowacją, Hiszpanią oraz Szwecją. Każdemu dużemu, międzynarodowemu turniejowi piłkarskiemu towarzyszy oficjalna piosenka. Nie inaczej jest w wypadku tegorocznej imprezy. Ale po wysłuchaniu tego numeru tęsknimy za „Waka Waka” Shakiry z 2010 roku albo nawet tym numerem Pitbulla i J. Lo z Mundialu w Brazylii.
Autorami oficjalnej piosenki Euro 2020 są Martin Garrix oraz Bono i Edge z U2. Holenderski producent postawił na bezpieczną, podniosłą kompozycję, która akustyczno-elektryczną aranżację wieńczy oczywiście EDM-owym dropem (całkiem skromnym w gruncie rzeczy). Na gitarce wywija sobie Edge z U2, a za mikrofonem znalazł się jeden z większych megalomanów w historii rocka – Bono. Typowy dla niego patos i próby wykrzesania iskier są tak mało inspirujące jak jego macierzysta formacja od dobrych dwóch dekad. I to właśnie udział tego pajaca sprawia, że naprawdę ciężko się słucha tej piosenki.
Wiadomo, tego typu hymny to zwykle konfekcja. Nie zmienia to faktu, że wszyscy, którzy będą chcieli obejrzeć nadchodzące mecze pomęczą się dobry miesiąc z tym, wyjątkowo mało natchnionym, gniotem.